Ponieważ już za kilka dni święto zakochanych - Wal(ę)tynki - naszła mnie refleksja dotycząca tego jak bardzo płaski staje się świat w aspekcie komunikacji międzyludzkiej.
Telefonia komórkowa zrewolucjonizowała świat dzieki czemu staliśmy się sobie bliżsi będąc w najodleglejszych częściach świata. Jako użytkownik jak najbardziej cenię sobie możliwość szybkiego kontaktu z rodziną,bliskimi, oraz przyjaciółmi. Ponieważ jestem " dzieckiem PRL-u" wzrastałam jednak w kulturze pisania listów, wysyłania pocztówek, kartek z życzeniami, telegramów i wreszcie telefonów wyczekanych w długiej kolejce na poczcie.
Tak to rzeczywiście cud techniki, który pozwolił ominąć czasochłonne pisanie listów, ich długą drogę do adresata i to oczekiwanie na odpowiedź. Cud, który niestety pozbawił ludzi personalizacji i odebrał charakter osobisty.
Przed laty list adresowano do jednej konkretnej osoby. Dla mnie osobiście był to swojego rodzaju rytuał. Wkładanie listu do koperty, zaklejanie jej, maszerowanie na pocztę, zakup znaczka, wrzut do skrzynki, lub pozostawienie w okienku pocztowym.
W dzisiejszych czasach panuje moda na wysyłanie wiadomości do wielu osób. Zanim powstaly komunikatory internetowe ta mozliwość była stosowana juz za pomocą wiadomości sms. Jeżeli komus się naprawdę chciało wstukiwał imiennie wiadomości z życzeniami i wywyłał tę wiadomość do konkretnej osoby z listy numerów w swoim telefonie. Aktualnie za pomocą popularnego messengera mamy mozliwość wysłania wiadomości do wszystkich znajomych, których mamy na facebookowej liście wykonujac jeden ruch.
Być może dla wielu ludzi nie ma w tym nic niepokojącego, ani dziwnego, dlatego zwracam uwagę na anomalie społęczną jaką jest traktowanie jednostek jako całej grupy.
Na profilach społecznościowych zgromadziliśmy już całkiem pokaźną sume znajomych. Często kompletnie przypadkowych osób, w rzeczywistości wcale nam nie znanych, bo ktos wyslał zaproszenie, to się przyjęło, bo to znajomy znajomego, lista takich przypadków jest długa. Faktycznych znajomych wśród dwóch tysięcy osób jest może kilkadziesiąt osób.
I już za dni kilka naokoło zaczną nieustannie rozbrzmiewać dzwonki nadchodzących wiadomości od dziesiątek, lub nawet setek osób, do kolejnych setek osób, a w nich znajdą się idąc doświadzceniem serduszkowe gify, wierszyki o miłości, cukierkowe obrazeczki i wszelakie tego rodzaju barachło. To prawda, nie obchodzę,a nawet nie uznaję tego "święta", które ktoś dość brutalnie nazwał pójściem do łóżka za kwiatki, akceptuję jednak jeżeli ktoś okazuje sobie miłość prezz cały rok na okrągło i akcentuje to tego konkretnego dnia czymś wyjatkowym co sprawi ukochanej osobie przyjemność. Sobie wzajemnie. Nie całemu gronu znajomych na portalu społecznościowym. Bo to wygląda następujaco;
-Józek kocha swoją żonę, ale rozesłał przesłodzonego miłością gifa do wszystkich z listy znajomych. Ups...czyli do panów też :D I teraz Franek nadziwić się nie może, bo jak dotad nie wiedział, że Józek jest gejem. No przecież Józek nie jest gejem, żonę nawet ma. Więc po jaka cholerę mi te serduszka wysłał?
Można oczywiście mi zarzucić, że skoro mi się nie podoba to mogę odinstalować komunikator, wyciszyć, zablokować, czy co tam jeszcze można zrobić aby to cholerstwo na czas świąt przeróżnych unicestwić.
Nie w tym jednak rzecz...
Boli mnie fakt z jaką lekkością przestajemy być -JA, TY, ON, ONA a stajemy się ONI, WSZYSCY ...czyli finalnie tak naprawdę NIKT ...
Poprzez zbiorowe wysyłanie wiadomości z życzeniami wcale nie stajemy się fajniejsi, bo pamiętaliśmy. Może, a nawet i to wcale nie celowo stajemy sie powodem czyichś łez, cudzej przykrości,lub okropnego doła Zaznaczam, że nie celowo. Nikt domniemam nie mam w tym przypadku złych intencji. Jednak dla przykładu -
- Wiesia skopiowała pieknego gif-a z masą serduszek i z migocącym napisem 'cudownych walentynek i mnóstwa miłości" . Wkleiła i rozesłała do 1789 osób z listy swoich znajomych. Czyli do wszystkich. Nie przewidziała jednak tego, że Ola z drugiego końca Polski dwa dni wcześniej pochowała męża, a Bogusia od tygodnia jest rozwódką, bo mąż drań, którego tak kochała zdradzał ja z jej przyjaciółką.
Czy Wiesia mogła to przewidzieć? Otóż nie i nie musiała.znajome sa mniej wylewne i nie chwalą się publicznie swoimi bolesnymi przeżyciami. Wiesia jednak jak każdy człowiek została zaopatrzone w coś takiego jak wyobraźnia. Niestety nie skorzystała z niej tym samym raniąc być może kilka, kilkanaście osób z listy znajomych, które w tym czasie moga przechodzić jakis dramat. Należy również wziąć pod uwagę,że to co nas samych cieszy, nie zawsze cieszy innych. I odwrotnie. Nasz smutek nie musi spotkać się z cyjąś rozpaczą. Empatia nie jest wyłącznie współczuciem. Jest prócz tego rozumieniem, rozumowaniem, wyobraźnią. I tego Wiesi zabrakło.
Mogła skupic się na tym, aby mężowi, którego ma sprawić przyjemność, skoro już jest miłośniczką tegoś świeta,a nie tracić czas na trucie ludziom d.... I pomyslcie, że takich Wiesi jest kilka tysięcy, a Wasze telefony są rozgrzane do czerwoności, w Waszych uszach brzmią dzwonki nadchodzących nieustannie powiadomień. Nie czytacie tego nawet, usuwacie i przed samym snem jesteście już sfrustrowani , bo przez dziesiątki tych wiadomości nie możecie dokopać sie do ważnej wiadomosci na którą czekacie. Ja sama spodziewam się otrzymać tego irytującego dziadostwa, jednak mnie to jedynie ułatwi sprawę kogo mam sie pozbyć z listy znajomych. Bo dla tych osób nie mam juz nawet imienia. Jestem po prostu "wszyscy".
Zostawiając walentynkowe szaleństwo w tyle inny przykład;
Zbliża się powiedzmy 1 listopada. Każdy ma swój bardzo osobisty stosunek do tego dnia. W naszej kulturze jest to czas wspominania bliskich, przyjaciół, dla niektórych w tym czasie sprawa jest bardzo świerza, ktoś odszedł tuż przed Świętem Zmarłych i nagle bach! Wesołego i szałowego halloween !!! Nie trudno zgadnąc jak poczuje się taka osoba. Oczywiście nikt nie chciał tej osobie celowo zrobić na złość, ale na nieszczęście znalazła się na liście znajomych. Nikt nie odhaczył... Nie pochwaliła się przecież na fejsbuczku, że właśnie zmarła mama, grób jeszcze ścieli się kwiatami, a w domu żaloba. Nie pochwaliła, bo nie musiała. Wyobraźnia jednak powinna skłonić do tego czy mając powód do zabawy rodem z ameryki nie robimy komuś emocjonalnej krzywdy. I potem ktoś jest zdziwiony, że ktoś inny nagle przestał sie do nas odzywać.
Tego amerykańskiego ubawu z duchów również nie uznaję i nie obchodzę, a helloweenowych życzeniodawców z listy znajomych usunęłam. Myśli ktoś może, że się nie wiadomo o co ciskam, ponownie powinnam usunąć konto na fecebooku i będę miala święty spokój. Dalej nie w tym rzecz. Bardzo roszę niech umieszczają ogólne życzenia na swoich tablicach i dadzą ludziom żyć.
Dziwi mnie na przykład skąd ludzi znajdują czas w Wigilię aby rozsyłać tyle wiadomości z życzeniami. I juz prawie zapomniałam, że przecież tylko raz. Do wszystkich.
Nie jest przyjemniej otrzymać wiadomość w której znajdzie się nasze imię? wiemy, że ten ktoś napisał to specjalnie do nas i dla nas. Że mysli o nas. Czujemy się ważni, docenieni.
W opcji " wyslij do wszystkich " jestesmy wyłącznie worem wypełnionym włosami. Trudno wydobyć zeń ten jeden konkretny. To jak byciem nikim. Nikim znaczącym. Dla nikogo.
Nie jesteśmy fajni nie okazując sobie sympatii personalnie.
Każdy ma imię i nie znam imienia, które nosiłoby nazwę "wszyscy"
Kochajmy się i okazujmy to nie tylko 14 lutego
Szanujmy preferencje drugiego człowieka.
I ...mówmy do siebie,
rozmawiajmy,
umiejmy mówić słowami,
nie obrazkowo,
nie skrótowo...bo cywilizacja się rozwija, a człowiek jakby cofał, niknął, uwstacznial i nie był...