Obserwatorzy

wtorek, 11 lutego 2020

KOPIUJ, WKLEJ, PRZEŚLIJ DALEJ ...



   Ponieważ już za kilka dni święto zakochanych - Wal(ę)tynki - naszła mnie refleksja dotycząca tego jak bardzo płaski staje się świat w aspekcie komunikacji międzyludzkiej. 
  Telefonia komórkowa zrewolucjonizowała świat dzieki czemu staliśmy się sobie bliżsi będąc w najodleglejszych częściach świata. Jako użytkownik jak najbardziej cenię sobie możliwość szybkiego kontaktu z rodziną,bliskimi, oraz przyjaciółmi. Ponieważ jestem " dzieckiem PRL-u" wzrastałam jednak w kulturze pisania listów, wysyłania pocztówek, kartek z życzeniami, telegramów i wreszcie telefonów wyczekanych w długiej kolejce na poczcie. 
  Tak to rzeczywiście cud techniki, który pozwolił ominąć czasochłonne pisanie listów, ich długą drogę do adresata i to oczekiwanie na odpowiedź. Cud, który niestety pozbawił ludzi personalizacji i odebrał charakter osobisty. 
  Przed laty list adresowano  do  jednej konkretnej osoby. Dla  mnie osobiście był to swojego  rodzaju rytuał. Wkładanie listu do koperty, zaklejanie jej, maszerowanie na pocztę, zakup znaczka, wrzut do skrzynki, lub pozostawienie w okienku pocztowym.
  W dzisiejszych czasach panuje moda na wysyłanie wiadomości do wielu osób. Zanim powstaly komunikatory internetowe ta mozliwość była stosowana juz za pomocą wiadomości sms. Jeżeli  komus się naprawdę chciało wstukiwał imiennie wiadomości z życzeniami i wywyłał tę wiadomość do konkretnej osoby z listy numerów w swoim telefonie. Aktualnie za  pomocą popularnego messengera mamy  mozliwość wysłania wiadomości do  wszystkich znajomych, których mamy na facebookowej liście wykonujac jeden ruch. 
Być może dla wielu ludzi nie ma w tym nic niepokojącego, ani dziwnego, dlatego zwracam uwagę na anomalie społęczną jaką jest traktowanie jednostek jako całej grupy. 
Na profilach  społecznościowych zgromadziliśmy już całkiem pokaźną sume znajomych. Często kompletnie przypadkowych osób, w rzeczywistości wcale nam nie znanych, bo ktos wyslał zaproszenie, to się przyjęło, bo  to  znajomy znajomego, lista takich przypadków jest długa. Faktycznych znajomych wśród dwóch tysięcy osób jest może kilkadziesiąt osób.
I już za dni kilka naokoło zaczną nieustannie rozbrzmiewać dzwonki nadchodzących wiadomości od dziesiątek, lub nawet setek osób,  do kolejnych setek osób, a w nich znajdą się idąc doświadzceniem serduszkowe gify, wierszyki o miłości, cukierkowe obrazeczki i wszelakie tego rodzaju barachło. To prawda, nie obchodzę,a nawet nie uznaję  tego "święta", które ktoś dość brutalnie nazwał pójściem do łóżka za kwiatki, akceptuję jednak jeżeli ktoś okazuje sobie miłość prezz cały rok na okrągło i akcentuje to tego konkretnego dnia czymś wyjatkowym co sprawi ukochanej osobie przyjemność. Sobie wzajemnie. Nie całemu gronu znajomych na portalu społecznościowym. Bo to wygląda następujaco;
-Józek kocha swoją żonę, ale rozesłał przesłodzonego miłością gifa do wszystkich z listy znajomych. Ups...czyli do panów też  :D  I teraz Franek nadziwić się nie może, bo jak dotad nie wiedział, że Józek jest gejem. No przecież Józek nie jest gejem, żonę nawet ma. Więc po jaka cholerę mi te serduszka wysłał?
   Można oczywiście mi zarzucić, że skoro mi się nie podoba to  mogę odinstalować komunikator, wyciszyć, zablokować, czy  co  tam  jeszcze można zrobić aby  to  cholerstwo na czas świąt  przeróżnych unicestwić. 
  Nie w tym jednak rzecz...
Boli mnie fakt z jaką lekkością przestajemy być -JA, TY, ON, ONA a stajemy się ONI, WSZYSCY ...czyli  finalnie tak naprawdę NIKT ... 
Poprzez zbiorowe wysyłanie wiadomości z życzeniami  wcale nie stajemy  się fajniejsi, bo  pamiętaliśmy. Może, a nawet i to  wcale nie celowo stajemy sie powodem czyichś łez, cudzej przykrości,lub okropnego doła  Zaznaczam, że nie celowo. Nikt domniemam nie mam w tym przypadku złych intencji. Jednak dla przykładu -
   - Wiesia skopiowała pieknego gif-a z masą serduszek i z migocącym napisem 'cudownych walentynek i mnóstwa miłości" . Wkleiła i rozesłała do 1789 osób z listy swoich znajomych. Czyli do wszystkich. Nie przewidziała jednak tego, że Ola z drugiego końca Polski dwa dni  wcześniej pochowała męża, a Bogusia od tygodnia jest  rozwódką, bo mąż drań, którego  tak kochała zdradzał ja z jej przyjaciółką. 

Czy  Wiesia mogła to przewidzieć? Otóż nie i  nie musiała.znajome sa mniej wylewne i  nie chwalą się  publicznie swoimi bolesnymi przeżyciami. Wiesia jednak  jak  każdy  człowiek została zaopatrzone w coś takiego jak wyobraźnia. Niestety nie skorzystała z niej tym samym raniąc być może kilka, kilkanaście osób z listy  znajomych, które w tym czasie moga przechodzić jakis dramat. Należy  również wziąć pod uwagę,że to co  nas samych cieszy, nie zawsze cieszy innych. I odwrotnie. Nasz smutek  nie musi  spotkać się z cyjąś rozpaczą.  Empatia nie jest  wyłącznie współczuciem. Jest prócz tego rozumieniem, rozumowaniem, wyobraźnią. I tego  Wiesi zabrakło.
 Mogła skupic się na tym, aby  mężowi, którego ma sprawić przyjemność, skoro  już jest miłośniczką tegoś świeta,a nie tracić czas na trucie ludziom d.... I pomyslcie, że takich Wiesi jest kilka tysięcy, a Wasze telefony są rozgrzane do  czerwoności, w Waszych uszach brzmią dzwonki nadchodzących nieustannie powiadomień. Nie czytacie tego nawet, usuwacie i przed samym snem jesteście już sfrustrowani , bo przez dziesiątki tych wiadomości nie możecie dokopać sie do ważnej  wiadomosci na którą czekacie. Ja sama spodziewam się otrzymać tego irytującego dziadostwa, jednak mnie to jedynie ułatwi sprawę kogo mam sie pozbyć z listy znajomych. Bo dla tych osób nie mam juz nawet imienia. Jestem po prostu "wszyscy".

   Zostawiając walentynkowe szaleństwo w tyle inny przykład;

  Zbliża się powiedzmy 1 listopada. Każdy ma swój bardzo osobisty stosunek do tego dnia. W naszej kulturze jest to czas wspominania bliskich, przyjaciół, dla niektórych w tym czasie sprawa jest bardzo świerza, ktoś odszedł tuż przed Świętem Zmarłych i nagle bach! Wesołego i szałowego halloween !!! Nie trudno  zgadnąc  jak poczuje się taka osoba. Oczywiście nikt nie chciał tej osobie celowo zrobić na złość, ale na nieszczęście znalazła się na liście znajomych. Nikt nie odhaczył... Nie pochwaliła się przecież na fejsbuczku, że właśnie zmarła mama, grób jeszcze ścieli się kwiatami, a w domu żaloba. Nie  pochwaliła, bo nie musiała. Wyobraźnia jednak powinna skłonić do  tego czy  mając powód do zabawy rodem z ameryki nie robimy komuś emocjonalnej krzywdy. I  potem ktoś jest zdziwiony, że ktoś inny nagle przestał sie do nas odzywać.
Tego amerykańskiego ubawu z duchów również nie uznaję i nie obchodzę, a helloweenowych życzeniodawców z listy znajomych usunęłam. Myśli ktoś może, że się  nie wiadomo o co ciskam, ponownie powinnam usunąć konto na fecebooku  i będę miala święty spokój. Dalej nie w tym rzecz. Bardzo roszę niech umieszczają ogólne życzenia na swoich tablicach i dadzą ludziom żyć.
Dziwi mnie na przykład skąd ludzi znajdują czas w Wigilię aby rozsyłać tyle wiadomości z życzeniami. I juz prawie zapomniałam, że przecież tylko raz. Do wszystkich.
Nie jest  przyjemniej otrzymać wiadomość w której znajdzie się nasze imię? wiemy, że ten ktoś napisał to specjalnie do nas i dla nas. Że mysli o nas. Czujemy się ważni, docenieni. 
W opcji " wyslij do wszystkich " jestesmy wyłącznie worem wypełnionym włosami. Trudno wydobyć zeń ten jeden konkretny. To jak byciem nikim. Nikim znaczącym. Dla nikogo.

 Nie jesteśmy fajni nie okazując sobie sympatii personalnie. 
Każdy ma imię i nie znam imienia, które nosiłoby nazwę "wszyscy"
Kochajmy się i okazujmy to nie tylko 14 lutego
Szanujmy preferencje drugiego człowieka.
 I ...mówmy do siebie, 
rozmawiajmy, 
umiejmy mówić słowami, 
nie obrazkowo, 
nie skrótowo...bo cywilizacja się rozwija, a człowiek jakby cofał, niknął, uwstacznial i nie był...





 

sobota, 8 lutego 2020

TRADYCJA BEZ EMPATII

Chciałoby się powiedzieć, że społeczeństwo ochłonęło już po szale związanym z witaniem nowego roku. Chciałoby się …Wszak wciąż jeszcze zupełnie niespodziewanie jesteśmy świadkami głośnych wybuchów, które w niczym nie są już radością, a jedynie pozostałością nie wykorzystanych zasobów ładunków wybuchowych zakupionych na wyżej wymieniona okazję. Za nami pierwszy tydzień nowego roku i nijak nie ma pewności czy podczas jakiejkolwiek wędrówki nie wpadnie nam pod nogi zagubiona petarda. Jak co roku trzeba mieć się na baczności. Wcale nie tylko podczas jednej hucznej nocy, ale według moich obserwacji już na dwa tygodnie przed ostatnim dniem roku i przez kolejne dwa tuż po tym kiedy sukienki z balowej nocy wróciły już do szafy, kace przeróżnej maści zniknęły, powrócił zwyczajny rytm dom, praca, dom. Tak, należy mieć się na baczności. Co jednak z tymi, którzy nie posiadają zdolności wybiegania naprzód i nie mają pojęcia, że wciąż muszą się czegoś strzec? Jak wielu z was się domyśli mowa o stworzeniach, które nas otaczają. Ściślej mówiąc o zwierzynie i ptactwie. W ostatnich latach dość obficie mówi się o ochronie braci mniejszych przed torturą nieprawdopodobnego lęku, zaprzestaniu korzystania z fajerwerków, które są przyczyną nieopisanego paraliżu zwierząt , a i często niestety śmierci wywołanej wzmożonym stresem. Mówi się i się również robi. Przykładem tego są miasta w których panuje już zakaz strzelania w sylwestrową noc, a tym bardziej w czasie poprzedzającym jak i w każdym innym. Za przykładem tych miast wciąż jeszcze nie poszli inni nad czym ubolewam jako osobnik o wzmożonej empatii. W mediach społecznościowych i nie tylko panuje szeroko zakrojona dyskusja przeciwników, oraz zwolenników puszczania z dymem i hałasem pieniędzy ( o zgrozo w minionych latach szacowano ten szał na pół miliarda złotych) ale nie złotówkach będzie tu mowa. Mnie nic do czyichś portfeli i sposobu trwonienia mamony na totalne głupstwa. Mowa będzie o tych, którzy nie są w stanie sami się przed tym obronić.
  Kilka lat temu jako wolontariusz przytuliska dla zwierząt miałam przyjemność zawieźć do pewnego domu czarna sympatyczną suczkę. Gospodarze tego domu zdecydowali się przyjąć pod swój dach potrzebujące stworzenie. Podczas analizowania warunków w jakich będzie znajdował się wspomniany czworonóg zauważyłam na podwórzu sporych rozmiarów budę. Pustą. Zapytałam czy tak okazała buda nie będzie zbyt wielka dla małej psiny, na co przemiły gospodarz odpowiedział, że onegdaj zajmował ją jego przyjaciel bernardyn. Odszedł w sylwestrową noc zamordowany strachem wywołanym przez huk petard, pisk fajerwerków i ogólny chaos, którego on jako pies nie był sobie w stanie nijak wytłumaczyć. Po prostu się bał…
Takich historii jak ta corocznie jest bardzo wiele. I tak oto właściciele czworonogów rezygnują z wyjścia na sylwestrowa zabawę, w schroniskach padają niczemu nie winne stworzenia, ptactwo spada trupem z gałęzi, dzikie zwierzęta w lasach giną, w najlepszym przypadku nasi pupile uciekają przerażone z gopodarstw i cud jeżeli kiedykolwiek się odnajdą. Wszystko ku uciesze bombardujących niebo balangowiczów. Z pomocą ruszają ogłupiacze chemiczne zwane lekami na uspokojenie, ale niech ktoś wytłumaczy mi po jaką cholerę mam podawać psu środek uspokajający, który zaburzy jedynie motorykę, skutkiem czego pupil wciąż będzie konał ze strachu, jednak nie będzie w stanie uciekać przed hałasem, schować się , ani pokazać, że się boi. Będzie uwięziony w swoim ciele wciąż odczuwając przerażenie. Reasumując metoda ta ma znikomą skuteczność. Dodam, że faszerowanie psa tego typu lekami kiedy w codziennym życiu z żadnych innych powodów ich nie przyjmuje jest zwyczajnie głupie. Nie da się również zaopatrzyć w środki uspokajające wszystkich pozostałych zwierząt, które nie mają tyle szczęścia i nie posiadają swoich opiekunów. Padnięta wiewiórka , czy wróbel nie mają tego szczęścia. Czy jednak ponoszą jakakolwiek winę za to, że jakiś zwyrodnialec zafundował im pod lasem detonację? Wśród broniących praw zwierząt natknęłam się na ogrom wypowiedzi tzw tradycjonalistów. Jakże to przecież inaczej przezyć jak nie z hukiem. Taka jest sylwestrowa tradycja! Walić w opór. I zostawić po sobie kolorowy bałagan. Tam gdzie ustawiłem, podpaliłem i zostawiłem. Bo co mi kto zrobi. I momentalnie odbili piłeczkę pochylając się nad problemem zasranych przez psy trawników. I tu zgadza się, nadal wielu właścicieli nie dba o stan trawników, ale to ci najgłośniej krzyczący o psich odchodach w zamian za to każdego dnia rzucają wypalonymi petami gdzie popadnie.
  Przypomina mi się historia byłego sąsiada z parteru, który stale wrzeszczał na mnie ilekroć poruszałam się ze swoim psem pod jego balkonem. Pod tym samym balkonem pod którym zaiste był dywan wyścielony jego niedopałkami. Spośród tych dwóch problemów psia kupa jest jednak mniejszym złem. Idą dalej torem strachu ktoś wreszcie pochylił się również nad dziećmi z autyzmem, ogólnie dziećmi i osobami starszymi. Tylko pochylił, bo przecież żadnego człowieka, który niczego bolesnego w swoim życiu nie doświadczył nie obchodzi ani pies, ani przerażone dziecko, ani staruszek, który przezył bombardowanie w czasie wojny i teraźniejszy huk zawsze będzie kojarzył się tylko w jeden najboleśniejszy sposób. Tradycjonalista ma przecież rację. Jest sylwester, trzeba wywalić ten świat w powietrze. Kto się pozbiera ten przeżyje. Jako osobnik empatyczny z trudem to napisze ale nie noszę w sobie współczucia dla pourywanych rąk i innego typu okaleczeń związanych z odpalaniem fajerwerków. Sami sobie winni. Współczuję wyłącznie tym, którzy nie maja możliwości obrony- zwierzętom. Przeczytałam całkiem niedawno takie zdanie na portalu społecznościowym „ Od kiedy to zwierzęta rzaądzą światem. Tradycja to tradycja” I tak oto dwóch tradycjonalistów chwaliło się na facebooku, że jadą z całym zgromadzonym ładunkiem pod schronisko dla zwierząt wyp…..ć to wszystko. Zapomnieli o tym, że to karalne co uczynili ( nie o wysadzenie lecz o same wpisy ) i będę rada jeśli spotka ich za to kara. Za tradycję. Tradycja jest ważna. Ale czy ta krzywdząca również? Za pół roku w czerwcu jestem więcej niż pewna ci sami zwyrodnialcy będą podpisywać petycję przeciw okrucieństwu w Yulin w Chinach. Wówczas każdy będzie łączył się w bólu z okrutnie mordowanymi czworonogami w imię tamtejszej tradycji. Straszne…. Tym czasem te które padły podczas ostatniego można rzecz miesiąca nic nie znaczą? Te w ogrodach zoologicznych, od pożarów? Nikomu nie jest ich żal? Zrobiły komuś cos złego? Niektórym z nas były jedynymi przyjaciółmi, członkami rodzin, pociechą w smutku, radością w zabawie. Były. Dla wielu z nich to czas przeszły. Tradycjo wyrzucam cię ze słownika. Wolę być CZŁOWIEKIEM.